Ten rozdział miał być podzielony na dwie części, jednak z okazji 100 wejść dodajemy cały, długi rozdział. Miłego czytania :*
Rozdział 3.
(Ścieżka 03)
Wtem poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Chciałam się odwrócić i położyć napastnika sztuką karate, która była dla mnie tak znana, jak pierwiastek ze 121, a musicie wiedzieć, że słabo mi idzie z matematyki. Odwróciłam się napięcie, aby przyłożyć agresorowi, jednak w świetle bladożółtych latarni ulicznych jego blond włosy i mocno niebieskie oczy wyglądały wprost majestatycznie. Nie, to słowo mi nie pasuje. Wyglądał wprost... no bosko! Otrząsnęłam się, już miałam zebrać słowa do długiego wykładu na temat:
" Obcych dziewczyn nie łapiemy za ręce na ulicy, bo to bardzo nieładnie", lecz gdy miałam zacząć monolog, tajemniczy ktoś odezwał się:
" Obcych dziewczyn nie łapiemy za ręce na ulicy, bo to bardzo nieładnie", lecz gdy miałam zacząć monolog, tajemniczy ktoś odezwał się:
- Nie bij! Proszę nie rób tego! Jestem zbyt młody i piękny! - zaśmiał się i przybrał taką pozę, jakby się mnie bał. Przyznam, że nie był zbyt dobrym aktorem. - Nic ci nie zrobię, przysięgam. Mam na imię Tomek, pamiętasz mnie?
- Nie, chyba cię nie kojarzę. - powiedziałam, nadal trzymając rękę w górze.
- Byłem przed chwilą z tobą na imprezie, a poza tym chodzimy do tej samej szkoły. - oznajmił z nadzieją, że cokolwiek sobie przypomnę. "Człowieku ja nie pamiętam co jadłam wczoraj na obiad, a ty mi mówisz że chodzimy do jednej szkoły i ja mam to niby pamiętać!" Nie wiem jak wy, ale ja nie mam w zwyczaju poznawać każdego, kto chodzi ze mną do szkoły.
- Powiedzmy, że cie kojarzę... - mówiłam, wciąż nie odrywając wzroku od bezdennej, niebieskiej głębi oczu Tomka.
- Chciałem ci oddać bluzę, którą zostawiłaś, gdy wybiegłaś od Weroniki. A w ogóle, dlaczego tak nagle wyszłaś? - spojrzał na mnie z miną głodnego szczeniaczka.
Znam go zaledwie pięć minut i mam mu się spowiadać z mojego życia?! O nie, nigdy!
- Powiedz, proszę, może coś pomogę. - jego oświadczenie brzmiało dosyć dziwnie, jak na nieznajomego. Po chwili patrzenia na mnie usiadł na ławce. Bo nie wiem czy wspominałam, ale zdążyliśmy dojść już do pobliskiego parku. Gdy usłyszałam jego oświadczenie, długo chodziło mi po głowie, jak echo. Rozpłakałam się. Szlochając i dławiąc się własnymi łzami usiadłam obok blondyna, wtuliłam się w jego ciepłą, miękką bluzę. W tym momencie nie obchodziło mnie, co sobie o mnie pomyśli, potrzebowałam przytulenia. Blondyn nie protestował, a wręcz bardziej przyciągnął mnie do siebie. Siedzieliśmy, w milczeniu, ponad 30 minut i wtedy pozbawiona resztek wody z organizmu wyrwałam się z objęć chłopaka. On także wstał i przerwał głuche milczenie:
- Nie będę kolejny raz pytał, co się stało, ani też nie powiem tych tandetnych, oklepanych słów: "Wszystko będzie dobrze", ale wiem, że jak będziesz chciała, to wszystko sama mi opowiesz.-uśmiechnął się delikatnie i znów zamilkł. Z mojej strony odpowiedzią była głucha, nic nieznacząca cisza. Nagle zrobiło mi się zimno. Niebieskooki, jakby czytał w moich myślach, okrył mnie bluzą i zapytał z troską:
- Może odprowadzę cię do domu i przy okazji kupię coś do picia, bo wodę ze swojego organizmu zostawiłaś na mnie.
Znów milczałam.
- Chodź, bo się przeziębisz, mała. Po chwili ponownej ciszy dodał:
- Przepraszam, za bardzo się rozpędziłem. - speszył się.
- Nie szkodzi, to było miłe. Może faktycznie czas wracać do domu. - Po tych słowach popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie wiem, dlaczego wtedy go nie pocałowałam, cholera, nie wiem. Po chwili otrząsnęłam się z tej bajki i ruszyłam w stronę domu.
- Idziesz, czy będziesz tak stał i patrzył się jak ciele na malowane wrota? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak. - znów się zawiesił - Tak, już idę. - Ruszył w moją stronę. Razem szliśmy pięknie wyglądającą aleją. Bladożółte światła błyszczały pośród ciemnej nocy jak tysiące małych, sprytnych oczek. Oświetlały każdą, nawet najmniejszą gałązkę drzewa niczym lampion, rozmarzyłam się. W połowie drogi zatrzymaliśmy się i Tomek wszedł do sklepu aby kupić mi obiecaną wodę. W tym momencie usłyszałam ciche: "Tak!", uznałam to za sygnał, że temu przypadkowo spotkanemu chłopakowi mogę zaufać.
- Wiesz... wybacz że traktuje cię jak biuro skarg i zażaleń, ale potrzebuje się komuś wygadać. Tak więc...
- Mi możesz. - powiedział.
- Nie przerywaj, proszę. - powiedziałam cicho, jednak usłyszał moją prośbę ponieważ nawet nie mruknął cichego: "Dobrze". Dowiedziałam się niedawno, że muszę się wyprowadzić stąd. - Na moment znów zawiesiłam głos. - Do Londynu. Będę musiała zostawić moich przyjaciół, miasto, kraj, zostaną tylko wspomnienia i zdjęcia, ewentualnie przylot do Polski. Gdy na tym spotkaniu w domu Weroniki wszyscy zaczęli zadawać mi pytania odnośnie mojej wyprowadzki, zobaczyłam ile jest niewiadomych w tym wszystkim. Nie wiem gdzie pójdę do szkoły, czy mnie tam polubią. Nie wiem, cholera, boję się. - Znów rozpłakałam się, całe szczęście to było wszystko, co miałam blondynowi do powiedzenia.
- Nie martw się. Wiem, że mogę sobie tylko wyobrazić, jak się czujesz, co myślisz, lecz uwierz mi, że wszystkie te problemy z którymi się teraz borykasz, znikną jak bańka mydlana. Może właśnie w Londynie znajdziesz prawdziwe szczęście...Spójrz, spędziłem z tobą zaledwie około 50 minut a uważam że jesteś świetną dziewczyną.
- Ale...
- Nie chcę słyszeć żadnego "ale". Słyszałaś, co powiedziałem, i pamiętaj: "Złość piękności szkodzi" - uśmiechnął się i otarł mi łzy z policzków. - Zrozumiałaś?
- Tak, zrozumiałam. - uśmiechnęłam się. Słowa Tomka dodały mi otuchy. Nagle zorientowałam się, że doszliśmy do mojego domu. Początek wakacji, a ja już poznałam fantastycznego chłopaka, płakałam i uśmiechałam się, nie powiem, wakacje zapowiadały się ciekawie. Gdy stanęliśmy przed drzwiami mojego domu pożegnałam się z niebieskookim pocałunkiem w policzek i cichym szeptem : "Dziękuję". Nie liczyłam na wiele, bo wkrótce miałam wyjechać, ale czułam że to będzie najlepsze podziękowanie. Tomek odszedł najprawdopodobniej nie dowierzając w to, co się właśnie stało, bo odchodząc, cały czas trzymał się za policzek, jednak ja tego wieczoru wierzyłam we wszystko. Począwszy od jednorożców, a kończąc na piątce z matematyki. Czułam się idealnie idealna. Weszłam do domu, zamykając drzwi lekko przygryzłam wargę i przywitałam się z mamą. Wyczerpana wydarzeniami tego dnia, zrobiłam to co kochałam, czyli poszłam zatopić się w otchłań, mojej cieplutkiej kołdry.
Wariatki!;* A mówiłyście, że nie dodacie! Oszustki!;* Ale i tak was kocham!<3 Rozdział boski, tak jak Tomek!;) Kocham, czekam- nienormalna;*
OdpowiedzUsuńJak ja kocham anonimy :****
OdpowiedzUsuńJestę kociaukę a nie oszustkę :P xD
anonim 2:
OdpowiedzUsuń<3<3<3!!!
prosze dodajcie nowy rozdzial nudzi mi sie wieczorami nie mam co robic plis anonim2
OdpowiedzUsuńSpokojnie, spokojnie, odcinek jest w trakcie tworzenia, i to wcale nie na początku! Zamiast się nudzić, zróbcie to co ja:
OdpowiedzUsuńhttp://besty.pl/2079700
Chrzanić dietę!
Rainbow Rose wiesz, że Cię kocham!?? Anonim 2 ma racje! Ja także już czekam i pytam się was w szkole czy już macie! Prosze dajcie!*-* -nienormala;*
OdpowiedzUsuńFajnyy rozdział - kolejna wasza fanka klasowa xd
OdpowiedzUsuńzajefajny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńnieogarnięta dziewczyna z klasy